W podobny do O. Schmidta sposób zwalczał i Ernest Haeckel „połączenie teorii pochodzenia z demokracją społeczną”. „Cóż wspólnego może mieć do czynienia teoria pochodzenia ze społeczną demokracją? woła zdumiony. Już niejednokrotnie z wielu stron dowiedziono od dawna, że obie teorie godzą się ze sobą jak ogień z wodą“. Dowodzenie Haeckla jest następujące: Wyraźniej niż jakakolwiek naukowa teoria głosi Darwina nauka o pochodzeniu, że równość, do której dążą społeczni demokraci jest niemożliwą, że jest ona wprost sprzeczną z istniejącą wszędzie i konieczną nierównością jednostek. Społeczna demokracja domaga się dla wszystkich równych praw, równych obowiązków, równych majątków i równego używania. Teoria pochodzenia dowodzi wprost odwrotnie, że urzeczywistnienie tego pragnienia jest jawną niemożliwością, że w państwowych organizacjach ludzi zarówno jak i zwierząt, ani prawa i obowiązki, ani majątki i środki używania wszystkich członków państwa nigdy równe nie będą i równymi być nie mogą.
Wielkie prawo wyodrębniania i różniczkowania poucza nas zarówno w ogólnej teorii rozwoju, jak i w jej części biologicznej, teorii pochodzenia że różnorodność zjawisk rozwija się z pierwotnej jedności, rozmaitość czynności z równości pierwotnej, złożona organizacja z pierwotnej prostej.