Walka o byt w swej abstrakcyjnej formie jest ogólnie obowiązującym biologicznym prawem. Nawet najbardziej zaślepionemu komuniście nie przyszło na myśl, by temu zaprzeczyć. Jednakże na rozmaitych stopniach organicznego i społecznego życia walka ta występuje pod rozmaitą postacią i rozmaite wywołuje skutki. Również i w społeczno-demokratycznym ustroju jednostka będzie musiała w granicach społeczeństwa troszczyć się o środki utrzymania i pracować; żadna żyjąca istota bowiem nie może się zwolnić od tej naturalnej konieczności swego istnienia. Cywilizacyjnym zadaniem społecznej demokracji jest pracy tej nadać pewien kształt i pewną organizację, pragnie ona bowiem istotnie znieść lub co najmniej ograniczyć walkę o byt w formie mieszczańskiego współzawodnictwa o towary i posady słusznie przez Marksa określoną jako współubieganie się o zysk. Jest to również naturalnym, a raczej naturalniejszym niż powoływanie się na „niezachwianą zasadę konkurencji“, która nawet u zwierząt nie egzystuje w tej formie, jakby ją chcieli widzieć w społeczeństwie ludzkim socjologowie darwiniści.