Mimo najgłębszego przekonania, że powszechne prawa biologiczne tak samo społecznym i cywilizacyjnym rozwojem człowieka rządzą, należy jednak odeprzeć ten rodzaj analogii, jaką się dotychczas prawie ogólnie posługiwano. Gdy porównamy między sobą poglądy przeciwników demokracji społecznej, przekonamy się, że wiele specjalnych przyrodniczych teorii, tak dalece nosi jeszcze piętno hipotetycznych i podmiotowych zapatrywań, że tymczasowo nie mogą one jeszcze mieć pretensji do stanowiska ogólnie obowiązujących prawd. W takim stanie wiedzy należałoby poprzestawać jedynie na próbie przyrodoznawczej nauki o społeczeństwie, a tym więcej należałoby się wystrzegać wysuwania z tych chwiejnych i podmiotowych zapatrywań bezwarunkowych praktycznych żądań społeczno-politycznych lub etycznych.
Przyrodoznawcze pojęcie dziejów rozwoju ludzkiego operuje istotnie pojęciami liczby, przyczyny i celu. Na nich opiera się matematyczno-statystyczne, przyczynowe i rozwojowe wyjaśnienie procesów społecznych. Matematyczne roztrząsania są niezbędnym środkiem społecznego poznania, ale tylko wyjaśnienia przyczynowe nadają faktom statystycznym naukową wartość. Jakkolwiek więc możemy wysoko cenić społeczną i historyczną matematykę takiego Queteleta lub Buckla, to jednak tutaj zagadnienie przyczynowe i genetyczne, jego wartość i rozmiary, mają największe znaczenie dla historii naturalnej społeczeństwa ludzkiego.