Również i u zwierząt żyjących w gromadzie silniejsze zawsze słabszym odbierały żywność i mniej lub więcej przeszkadzały im rozmnażać się. I u nich również głód, zimno, wrogowie z innych gatunków przede wszystkim z pomiędzy najsłabszych i najmniejszą żywotnością obdarzonych wybierały swe ofiary. Cóż innego nazwać mielibyśmy walką o byt! Zrzeszenie, cała organizacja gromady zwierzęcej, na którą Cunow tak wielki kładzie nacisk, wprawdzie pomaga danym gatunkom w walce z innymi gatunkami a do pewnego stopnia w walce z siłami przyrody, lecz indywidualnej walki o byt nie znosi, słabych nie otacza opieką na koszt silnych, jak to społeczna demokracja czynić zamierza. Toż samo odnosi się i do rodzaju ludzkiego. Idylliczny obrazek pierwotnej hordy ludzkiej, w której nie było miejsca na ucisk i poddaństwo, jak utrzymuje J. Jakuba Rousseau, nie wytrzymuj e krytyki. Jak gdyby nie tam właśnie więcej niż gdziekolwiek wszechwładnie panowało prawo mocniejszego. Cóż by się działo z nami, gdyby się inaczej wtedy rzeczy miały! Temu zwiastunowi demokracji społecznej nie udało się też bynajmniej wykazać, że dla rozwoju ludzkości walka o byt pozbawioną jest istotnego znaczenia.