Co do mnie nie jestem wcale politykiem. W przeciwieństwie do Yirchowa braknie mi na to zarówno talentu i przygotowania fachowego, jak skłonności i powołania. Jeżeli tu i owdzie okolicznościowo wspomniałem o jakimś politycznym zastosowaniu przyrodniczych teorii, to te moje subiektywne przekonania nie mają przedmiotowej wartości.
Jaka niezgodność w życiu ludzkim panuje między teorią i praktyką, jak mało dbają o to powołani przedstawiciele panujących zasad, by ich naturalne wyniki w życiu rzeczywistym stosować, tego uderzającym dowodem są dzieje chrystianizmu. Niewątpliwie religia chrześcijańska tak samo jak i buddyjska obrana z całego ładunku dogmatycznych bajek zawiera znakomite jądro humanitarnych zasad. Właśnie ta humanitarna, w najlepszym znaczeniu społeczno-demokratyczna część nauki Chrystusowej, która głosi równość wszystkich ludzi wobec Boga, każe kochać bliźniego jak siebie samego i w ogóle miłość w najszlachetniejszym znaczeniu, współczucie dla biednych i cierpiących zaleca, właśnie ta ludzka strona chrystianizmu, jest tak naturalną, tak szlachetną, tak czystą, że bez wahania przyjmujemy ją również w skład etyki naszej monistycznej religii naturalnej.