Nie można cięższym przekleństwem naszych potomków obarczyć, jak sposobić im wciąż wzrastający zastęp głupich, próżniaków i występnych. Pomagać złym do mnożenia się w istocie wychodzi na jedno jak rozmyślnie swym potomkom gotować mnóstwo nieprzyjaciół. Dlatego to potępia Spencer filantropią, która traci z oczu dalsze cele i „większą sumę nędzy powoduje, niż krańcowy egoizm”. Urządzenia, które sprzyjają pomyślności nicponiów, a „powstrzymują naturalny proces dziesiątkowania, który społeczeństwo nieustannie oczyszcza”, niezaprzeczoną i nieobliczalną przynoszą szkodę.
W roku 1884 Spencer w swym zbiorze artykułów pod tytułem Jednostka wobec państwa“ bronił na nowo swych poglądów wygłoszonych w „Social Statics”. Dochodząc do krańcowego indywidualizmu z punktu widzenia naturalnego rozwoju walkę o byt sławił jako nieodzowną dźwignię wszelkiego postępu, a wszelkie wkraczanie państwa celem ochronienia chorych lub słabych potępiał jako grzech przeciw prawom przyrody, mianowicie zaś w artykule: „The sins of legislators“ (Winy prawodawców): „Wszelka demokracja społeczna—mówi on—zamyka w sobie niewolnictwo”. Zupełna nieznajomość istoty współczesnej demokracji społecznej jest u Spencera błędem, którym grzeszą wraz z nim wszyscy teoretycy ewolucyjni.